Jeśli nadzieja gaśnie ostatnia, to co nam pozostaje …
AKTUALNOŚCI
Gorsze od starty nadziei jest tylko uczucie bezradności – gdy wiesz że nie możesz zawalczyć, nie możesz zrobić nic, tylko bezradnie przyglądać się biegowi zdarzeń. To uczucie spotkało Nas wczoraj, bezradność, wściekłość, bezsilność i smutek – za tęczowy most odeszła przecudna suczka, którą spotkał tragiczny los. Los, który niestety zgotował jej człowiek.
Podobno ludzie bywają gorsi od zwierząt – dużo w tym prawdy gdy przystaniemy na chwilę i przypatrzymy się jednej z tragicznych losów suczki (nazwaliśmy ją Nadzieja), która zapewne służyła swoim właścicielom wyłącznie jako narzędzie do zarabiania pieniędzy.
Strażacy Zakładowej Straży Pożarnej KWB w Bełchatowie oddział Chabielice na terenie kopalni w Chabielicach znaleźli wyziębioną, prawie nie dającą znaków życia sunię i natychmiast poinformowali odpowiedni Urząd. Na sygnał od urzędników Nasz patrol interwencyjny wyruszył natychmiast po suczkę. Widzieliśmy już różne rzeczy ale za każdym razem widok porzuconego zamarzniętego psa mrozi Nas i szokuje.
Dzięki szybkiej reakcji Strażaków, którzy nie przeszli obojętnie udało Nam się zabrać ledwo żywą suczkę – pojawiała się też nadzieja, że odratujemy tą zamarzniętą kulkę sierści. Nadzieja – tak ją nazwaliśmy przetransportowana została szybko na teren schroniska i umieszczona w ciepłym boksie, pod lampą która grzała futro. Dostała legowisko z kołdrą w której miała ciepło i miękko.
Dzień za dniem walczyliśmy o życie suczki. Niestety już pierwsze badanie lekarskie potwierdziły Nasze przypuszczenia – suczka wyglądała jak rasowa shih-tzu a jej życie zapewne polegało na kolejnej reprodukcji słodkich szczeniaków sprzedawanych po 200 lub 400 zł na forach i portalach aukcyjnych, jako rasowe. Widać było że sunia miała wyciągnięte sutki ( rodziła nie raz) , na listwie mlecznej ukazały się liczne guzy, które trzeba było koniecznie usunąć. Tak naprawdę trzeba było usunąć całą listwę by wyeliminować możliwość przerzutów. Niestety jej stan zdrowia nie pozwalał na operowanie. Musieliśmy ją wzmocnić.
Mięśnie tylnych łapek również nie domagały. Mógł to być efekt zamknięcia suni w małym pomieszczeniu np. w klatce w której nie mogła chodzić. Nadzieja była zarośnięta, brudna, z inwazją pcheł. Poprosiliśmy zaprzyjaźnioną groomerkę o pomoc w obcięciu suni. Nadzieja po kąpieli i strzyżeniu wypiękniała i okazało się że nie jest psem w typie shih-tzu. Jej dzieci też takie nie były… ale gdy była zarośnięta, pokryta długą sierścią mogła uchodzić za rasowego psiaka. Jej szczeniaki zapewne świetnie sprzedawały się z 80 % upustem w stosunku do rasowych shih-tzu ze sprawdzonych hodowli.
Nadzieja wysłużyła swoje, zarobiła na swych właścicieli trochę pieniędzy i okazała się kłopotem. Starego i chorego psa nikt przecież nie będzie utrzymywał – jedyne wyjście wyrzucić w okresie największych mrozów. Ktoś bezczelnie się jej pozbył wyrzucając ją w wielkie mrozy ( ponad -20 stopni) daleko od zabudowań na terenie kopalni. Tylko dzięki czujności Strażaków udało się ją uratować przed zamarznięciem.
Niestety Nadzieja ciągle odmawiała przyjmowania pokarmów. Przyjmowała kroplówki, leki a mimo to nie chciała podjąć walki o życie o zdrowie. Jej stan pogarszał się z każdym dniem. Wczoraj Nadzieja odeszła za Tęczowy Most, do miejsca gdzie już nic jej nie boli, gdzie nikt jej już nie skrzywdzi. Do miejsca gdzie biega z innymi zwierzakami.
Dla nas opiekunów zwierząt to wielka tragedia. Walczyliśmy o każdy dzień o każdą maleńką nadzieję na poprawę jej zdrowia…. Przepraszamy…. Nie udało się… Tylko na usta cisną Nam się same przekleństwa i wulgaryzmy.
Nadzieja odeszła pozostał nam wielki smutek, żal i złość – jeśli jej historia da do myślenia chociażby jednej osobie i ta zanim zdecyduje się na kupno rasowego szczeniaka za 100 zł – sprawdzi dom lub pomyśli dwukrotnie – może warto podarować dom kundelkowi ze schroniska, to nie będziemy na tyle bezczelni by uznać to za sukces ale będziemy wiedzieć, że Nadzieja nie umarła a komuś otworzyły się oczy na losy zwierząt…